Dlaczego nie podaję parametrów technicznych zdjęcia?

Dzisiaj będzie trochę technicznie a trochę pofilozofuję, jak to mam w zwyczaju tutaj robić!😄 Od początku się bronię rękami i nogami przed publikowaniem postów takich typowo technicznych – wiem, że oczekujecie czegoś więcej niż suchych informacji o ISO – a przynajmniej mam taką nadzieję. Ale jeśli kiedykolwiek pojawi się tutaj artykuł o ISO to obiecuję, że będzie obudowany inspirującymi historiami😄 Od tych czysto technicznych spraw nie zamierzam wcale uciekać, wręcz przeciwnie – bardzo mnie to motywuje, aby pisać o nich w trochę szerszym kontekście i w trochę inny sposób niż na innych stronach fotograficznych. Dzisiaj więc poczytacie o wszystkich parametrach na raz, oraz o bardzo nie lubianym przez fotografów pytaniu, czyli… 

Jakie były ustawienia tego zdjęcia?

Przede wszystkim uważam, że robienie zdjęcia zaczyna się jeszcze przed naciśnięciem spustu migawki. Będąc w jakiejś sytuacji fotograficznej, trzymając aparat w dłoni należy zastanowić się – co i jak chce się sfotografować. Potem dobiera się odpowiednie parametry: przysłonę, ISO, czas naświetlania i wreszcie odpowiednią ekspozycję dyktowaną przez pomiar światła na matrycy. To wszystko jest bardzo subiektywne – dwóch fotografów stojąc obok siebie, patrząc w ten sam punkt może zupełnie inaczej zinterpretować widzianą scenę i użyć zupełnie różnych ustawień. To jest właśnie to, co nazywamy swoistym stylem fotografa.

Drugim torem idzie sobie sprzęt, jego ograniczenia i mocne strony. Aparaty różnią się przecież matrycami, obiektywy ogniskowymi a to wszystko ma olbrzymi wpływ na efekt końcowy. Robiąc zdjęcie tej samej sceny aparatami dwóch różnych marek dostaniemy dwa różne zdjęcia – będą miały inne kolory, inną plastykę.

Zawsze i wszędzie powtarzam, że największy wpływ na fotografię ma światło. Jego ilość, jakość, natężenie, kolor. Znaczenie ma to w jakim momencie dnia fotografujesz, ponieważ każda pora dnia ma swoje kolory. Światło o poranku będzie zimne, wpadające w niebieskie tony. Nawet słońce o poranku jedynie przez króciutką chwilę jest ciepłej barwy, potem przechodzi w neutralne tony. W południe słońce jest mocne, ostre, tworzy głębokie światłocienie. Jeśli go nie ma, ponieważ dzień jest pochmurny – światło będzie rozproszone, nijakie, blade. O złotej godzinie wieczorami pisałam dla Was już wcześniej – to właśnie wtedy światło ma ciepłą, złotą barwę.

6 zdjęć w tym samym miejscu – sprawdzam ich parametry

Zrobiłam dla Was eksperyment i ustawiłam aparat na statywie. Fotografowałam to samo miejsce i ten sam przedmiot, tym samym aparatem ale o różnych porach dnia. Ustawiłam jedną przysłonę (f/1.4), żeby zdjęcia miały jakąś cechę wspólną. Nie obrabiałam tych zdjęć – to co widzicie, to surowe RAWy wywołane do JPG 🙂

Te dwa zdjęcia poniżej dzielą 2 godziny: pierwsze zdjęcie zrobiłam o 8.00 rano, drugie o 10.00. Zauważcie jaka zmiana zaszła: o 8.00 było jeszcze dość ciemno, dlatego, żeby uzyskać dobrze naświetlone zdjęcie musiałam podnieść ISO. Kiedy przyszłam w to samo miejsce 2 godziny później światła było już tyle, że gdybym chciała zostać przy dokładnie tych samych ustawieniach co poprzednio – zdjęcie wyszłoby zupełnie przepalone (serio, było biało 😀 ). Zwróćcie uwagę też, jak inaczej rozkłada się światło, jak inną ma barwę i jak inaczej wyglądają cienie na obu tych zdjęciach!

ISO 1000, f/1.4, 1/250s vs. ISO 250, f/1.4, 1/250s

A teraz kolejny przykład. Te zdjęcia zrobiłam ok. 13.00 kiedy na moment zaświeciło słońce i dzieli je dosłownie minuta. Możecie zauważyć jak zupełnie inaczej pada światło, jak różną ma barwę – mimo tego, że wszystko działo się w ciągu kilkudziesięciu sekund.

ISO 100, f/1.4, 1/500s vs. ISO 100, f/1.4, 1/320s

I ostatnie już zestawienie – zdjęcia zrobiłam w odstępie 4 godzin, popołudniem. Starałam się dobrać ustawienia tak, aby były doświetlone mniej więcej tak samo – dlatego pierwsze zdjęcie zrobione na ISO 100 jest dobrze doświetlone, ale drugie musiałam „ratować” podniesieniem ISO do aż 6400, żeby dorównać temu pierwszemu! Widać też jak różni się kolor światła pomiędzy nimi.

ISO 100, f/1.4, 1/250s vs. ISO 6400, f/1.4, 1/250s

Kiedy ustawienia są pomocne? 

To nie jest tak, że zupełnie neguję dzielenie się danymi z EXIFa 😉 Doskonale rozumiem, że na początku fotograficznej drogi chce się wiedzieć takie rzeczy ponieważ to trochę pomaga w „opisaniu zdjęcia” – określeniu jego cech wyróżniających. Ale jeśli pokażę Wam portret i powiem, że zrobiłam go z takimi ustawieniami: f/1.4, ISO 600, 1/250s, to czy Wy ustawiając te parametry u siebie w domu też zrobicie identyczne zdjęcie? Oczywiście, że nie. Możecie jedynie zasugerować się tym, że tak rozmyte tło uzyskałam właśnie dzięki niskiej przysłonie. Albo dowiecie się, że zdjęcie jest nieporuszone ponieważ czas naświetlania wyniósł 1/250s. Albo, że na zdjęciu nie ma zbyt dużego szumu ponieważ ISO jest ustawione w akceptowalnych granicach (mojego aparatu). Jednak wszystkie te informacje zebrane w całość nie mają większego przełożenia na Wasze zdjęcia.

Jeden z ważniejszych nawyków jaki możecie w sobie wyrobić to… studiowanie zdjęć. Zatrzymujcie się na dłużej przy fotografiach, które się Wam podobają. Analizujcie kadry: głębię ostrości, ogniskową, skąd i jak pada światło, kolory, ostrość. Z czasem nauczycie się dostrzegać szczegóły i co więcej – przenosić je na swoje własne fotografie, już bez potrzeby sprawdzania ustawień ulubionego fotografa 🙂 

Exif to nie recepta na udane zdjęcie

Jeśli potrzebujecie dowiedzieć się, jakie parametry są potrzebne przy zdjęciach nocnego nieba, czy zrobienie ostrego portretu biegnącemu dziecku – szukajcie informacji o przysłonie, czasie czy ISO. Zdjęcia pięknie rozmytego wodospadu w lesie będą wymagały zupełnie innego czasu naświetlania niż uchwycenie skaczącego psa w pełnej ostrości. Wtedy szukam informacji wyłącznie o czasie naświetlania, bo to on jest kluczowy w tych dwóch przypadkach. Jeśli widzę perfekcyjnie ostre zdjęcie grupowe, to zapytam o przysłonę. Ale nie będą mi potrzebne pozostałe parametry użyte w tym konkretnym przypadku, bo pewnie moich warunkach i tak ich nie powtórzę.

Nie traktujcie nigdy parametrów, jako recepty na udane zdjęcie 🙂